Kolejny rozdział jest. Pisany na szybko. Mam nadzieję że się spodoba bo jest troszeczkę zakręcony. Pamiętamy o zasadzie czytam = komentuje. Jeśli macie jakieś pytania lub propozycję też piszcie bo biorę wszystko pod uwagę aby pisać lepiej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie ona jest?! - denerwował się Ron i powtarzał to zdanie po raz enty tego wieczoru - Powinna już tu być!
- Uspokój się! Spróbuj zachowywać cię jak normalny człowiek!- wrzasnęła Ginny na brata i wróciła do rozmowy ze swoim chłopakiem.
- Łatwo ci mówić bo twoja dziewczyna nie zniknęła! - krzyczał rudzielec na siostrę.
- Ja nie mam dziewczyny braciszku - zaśmiała się Ginny i przytuliła się do swojego chłopaka - Mam Harry'ego.
- Nie o to mi chodziło... - wy warczał Ron, odwrócił się i już się nie odezwał.
Harry i rudowłosa nie zamartwiali się o Hermionę ponieważ przyjaciółka powiedziała im gdzie będzie, ale Ron najwyraźniej chwilowo wtedy ogłuchł. Nie zamierzali mu odpowiadać aby dostał należną nauczkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy Hermiona razem z Draco weszli do Wielkiej sali za pierwszakami rozmawiając i się śmiejąc wszyscy zamilkli. Było to dość dziwne a dla niektórych szokujące by dwóch największych wrogów normalnie ze sobą rozmawiało, śmiało i szło razem gdziekolwiek. Zawsze widziano ich kłócących się, wyzywających albo miotających w siebie zaklęciami. A to ci niespodzianka...
Ich przyjaciele nie zdążyli ich przesłuchać kiedy odeszli do swoich stołów, ponieważ nowa Pani Dyrektor wstała i zaczęła swoją przemowę.
- Drodzy uczniowie! Witam wszystkich w nowym roku szkolnym i mam nadzieję że będzie bardzo owocny. Chciałabym wam przedstawić nowych prefektów naczelnych. Hermiona Granger i Draco Malfoy. - na sali rozbrzmiały oklaski - I proszę was o przyjście po uczcie do mojego gabinetu. A wracając do ogłoszeń... jak dobrze wiecie tamtego roczne klasy 6 i 7 zostały połączone. Więc mam dla was niespodziankę ( nie dla wszystkich przyjemną xD ). Dziś razem z nowymi uczniami założycie ponownie tiarę przydziału!
Na sali zapadła grobowa cisza która trwała prawie 5 minut. Następnie zaczęło być słychać głosy sprzeciwu.
- Ta decyzja jest nie odwołalna! - krzyknęła McGonagal i zaczęła mówić dalej nie zważając na protesty uczniów - Teraz zapraszam klasy pierwsze... Grand Monic...
- Slytherin! - wrzasnęła tiara a dziewczynka najwyraźniej szczęśliwa podreptała w stronę ślizgonów.
- Clerton Drew... ( i tak dalej i tak dalej xD )
- Dobrze a teraz zapraszam klasy 7 zasady znacie...
I zaczął się przydział.
- Harry Potter - Gryffindor! Chłopak usiadł na swoim miejscu i nikt nie był zdziwiony,
- Luna Lovegood - Ravenclaw! Dziewczyna zrobiła to samo.
- Draco Malfoy - Slytherin! , wrzasnęła tiara gdy ledwie dotknęła jego głowę. A przy stole ślizgonów zabrzmiały najgłośniejsze jak dotąd brawa.
- Blaise Zabini - Slytherin! I ten również został przywitany z powrotem głośnymi brawami.
W tym właśnie momencie sprawy zaczęły się komplikować...
- Theodor Nott - Ravenclaw! Jedna wielka cisza. Draco i Blaise nie mogli uwierzyć że ich przyjaciel trafił do innego domu i siedzieli nie mogąc wykrztusić słowa. Teo zaś nie wyglądał na zbytnio przejętego i zawiedzionego. A powodem była dziewczyna koło której usiadł przy swoim nowym stole ( wiecie o kogo chodzi? xD ).
- Pansy Parkinson - Gryffindor! To natomiast wywołało na twarzach wszystkich zebranych taki szok że cisza pogłębiła się jeszcze bardziej. Nawet nauczyciele nie wiedzieli co myśleć.
- Lavender Brown - Hufflepuff! Znów cisza.
- Ron Weasley - Hufflepuff! Teraz słychać było śmiech przy stole ślizgonów i jęki niezadowolenia u lwów. Harry, Ginny i Hermiona zastanawiali się czy to aby nie pomyłka, lecz okazało się że najgorsze było dopiero przed nimi...
- Cormac McLagen - Ravenclaw! Taki tępy mięśniak do domu w którym ceni się mądrość? Serio? Może ktoś się pomylił?
- Ginny Weasley - Slytherin! To przekroczyło wyobrażenia wszystkich. Harry wyglądał jak spetryfikowany, Ron zakrztusił się kawałkiem kurczaka, a Hermiona próbowała znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie z tej całej chorej sytuacji. ( niech szuka wiatru w polu xD )
- Hermiona Granger - powiedziała Profesor McGonagal ostatnie już z listy imię.
Brązowooka wstała i usiadła na stołku.
- Ciekawe gdzie trafie? Na pewno nie do Huffu. Może do Gryfonów bo przecież byłam tam całe 6 lat i jestem chyba odważna? Albo Ravenclaw w końcu wszyscy mówią mi że jestem najmądrzejszą czarownicą od czasów Roveny...? Slytherin... trochę mi się wyostrzył język i potrafię się zemścić to prawda. Tylko na kim się mścić skoro jej największy wróg stał się... przyjacielem? - myślała kasztanowo włosa.
- Slytherin! - wrzasnęła tiara.
Ron zamarł poruszając ustami jak ryba bez wody, Harry wykazał się swoją elokwencją i powiedział tylko - Eeeee - A Ginny była szczęśliwa że nie została sama.
Hermiona idąc do nowego stołu zdążyła spojrzeć na dwóch dotychczas najlepszych przyjaciół i pomachała im. Oni jednak jej nie odmachali tylko odwrócili głowy i dziewczyna bardzo posmutniała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Draco był wniebowzięty. Miał takie szczęście. Razem z Hermioną zostali prefektami naczelnymi, będą mieli wspólne dormitorium i do tego są razem w Slytherinie! Pomachał brązowowłosej gdy szła w jego stronę i wskazał jej miejsce obok siebie i Vincenta. A naprzeciwko siedział od brzegu jakiś nieznany jej chłopak, Ginny i Blaise.
- Cześć wszystkim! - uśmiechnęła się do wszystkich.
- Hermi tak się cieszę! - powiedziała rudowłosa.
- Ja też! - czekoladowo oka przytuliła przyjaciółkę i usiadła.
- Ej ja też chce przytulasa! - mruknął żartobliwie Zabini i zrobił minę obrażonego dziecka.
- Może kiedyś Blaise... zaśmiała się Miona.
- Moment moment to wy się znacie? - spytał z niedowierzaniem Draco i spoglądał to na chłopaka to na dziewczynę .
Po chwili cała 4 : Hermi, Ginny, Blaise i Vincent wybuchli niepochamowanym śmiechem. I przestali dopiero gdy Profesor McSztywna zgromiła ich wzrokiem jakiego nie powstydził by się sam Voldek lub Bazyliszek. A Draco wciąż ogłupiały dopytywał się o co chodzi.
- Wiesz przyjacielu że mole książkowe trzymają się razem? - spytał Zabini z miną znawcy.
- Nie rozumiem? - pytał dalej arystokrata.
- To że kiedy ty byłeś ,zajęty, w 6 klasie my się zaprzyjaźniliśmy. Przesiadywaliśmy przeważnie w bibliotece - powiedziała Hermiona.
- I ja tego nie zauważyłem? - spytał Draco i się roześmiał. Za moment śmiała się cała szóstka.
- Może to i dobrze...że nie wiedziałeś - bąknął ten nieznany szatyn.
- A to czemu? - spytał Malfoy nic nie rozumiejąc.
- No wiesz... byłeś wtedy po prostu... no... zły. I nie wiadomo jak by się to skończyło - powiedział znowu nieznany Hermionie chłopak.
- Ja wcale nie byłem zły! - warknął wkurzony stalowo oki.
Hermiona popatrzyła na niego gdy wstawał. Draco popatrzył również na nią i usiadł już trochę spokojniejszy. Blaise założył by się o ognistą że tylko obecność dziewczyny powstrzymała jego przyjaciela od urządzenia krwawej jatki.
- Kim ty w ogóle jesteś? - chciała pomyśleć Hermiona ale słowa popłynęły z jej ust.
- Przepraszam nie przedstawiłem się, Marco Lestrange - czekoladowo oka popatrzyła na niego ze strachem i odruchowo złapała się za bliznę na swojej ręce. Zauważył to tylko Malfoy.
- Przepraszam, mnie się nie bój, przeniosłem się tu w tamtym roku z Durmstrangu i jestem półkrwi - Hermiona już miała się odezwać ale Marco kontynuował swój monolog - Mój ojciec to brat Rudolfa Lestrange'a i został wydziedziczony bo ożenił się z mugolką. No to chyba tyle... a i jeszcze jestem...
- Moim chłopakiem - odezwał się z dumą Vincent Crab.
- Aha... - No i szatynka wykazała się elokwencją pokroju Potter'a.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
STRZĘPKI ROZMÓW PODSŁUCHANYCH PRZEZ AUTORKĘ
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
...
- Co one tam w ogóle robią? Wcale nie powinny tam być! Ja tutaj też! - prawie krzyczał Ron do Lavender która słuchała jego monologu i wpatrywała się w niego z uwielbieniem wypisanym na twarzy.
- Mon-Ron nie denerwuj się - powiedziała blondwłosa do rudego.
- Ciekawe jak mam się nie denerwować gdy moja siostra i dziewczyna trafiły do Slytherinu i co gorsza przymilają się do tych obślizgłych, fałszywych węży a ja
...
( Tu się urywa rozmowa przy stole Hufflepuff'u bo idziemy do kolejnego czyli do Ravenclaw'u )
...
- Ciekawe co będzie na deser? - rozmyśla na głos Theo. I odpowiada mu nie kto inny jak Luna Lovegood.
- Mam nadzieje że budyń. Uwielbiam budyń. Mój tata mówi że on
...
( Grrr...Mam tego dość. Czy nikt tu nie ma nic sensownego do powiedzenia? Moment chodźmy do Harry'ego może gryfoni wykażą się mądrością )
...
- Potter nie gap się na mnie! - warczy Pansy Parkinson.
- Co? Ale... ja... ja nic nie robię... znaczy... no... - próbuje się tłumaczyć chłopak.
- Jak nic nie robisz do jasnej cholery! Gapisz się na mnie Potter! - znów wrzeszczy czarnowłosa.
- Ja... ja... ja wcale
...
( Nie, nie, nie... mam dosyć! Nauczyciele ratujcie... wy jesteście... no... nauczycielami. Pokarzcie na co was stać! )
...
- Profesorze Snape proszę się nie martwić - mówi McGonagal przyciszonym głosem - Wielu mężczyzn w tym wieku ma taki problem. To jest
...
( Moje uszy! Nie chce tego dalej słuchać! Co to było w ogóle? Czy tu nie ma nikogo normalnego? )